Ja też przez to przechodziłem i to był bardzo trudny czas.
W czasie trwania małżeństwa zbudowaliśmy dom, rozwinąłem firmę, pojawiły się dzieci.
I nagle kilkanaście lat małżeństwa legło w gruzach w ciągu jednego dnia.
Moja żona wpadła w płomienny romans ze swoją pierwszą miłością sprzed lat.
Sytuacja powaliła mnie na kolana. Tyle lat wspólnego życia, pracy i poświęcenia dla wspólnego dobra … wszystko to okazało się bez wartości, ważności, przeterminowało się jak skisłe mleko.
Straciłem zupełnie poczucie własnej wartości, wiarę w siebie i w to wszystko co robiłem.
W między czasie udało mi się oswobodzić od kompulsywnych zachowań z P i M bez zewnętrznej pomocy, ale w tej sytuacji bez kontaktu z psychologiem bym się łatwo nie pozbierał.
Nie chce ze mna za bardzo rozmawiac, po tylu latach zaczela traktowac mnie jak obcego czlowieka a ona dla mnie jest najblizsza osoba.
To jest bardzo przykre co piszesz.
Ja musiałem znosić podobne rzeczy.
Nagle zablokowany telefon, nocne rozmowy z kochankiem, w dzień chodziła nieprzytomna, przerywała wszystkie obowiązki w domu także nasze rozmowy bo dzwonił on … i ten jej namiętny głos w jego kierunku … którego tak mi brakowało. Przy każdej okazji dawała mi do zrozumienia, że nie jestem dla niej już ważny. Dzisiaj wydaje mi się to śmieszne, ale wówczas dochodziło do tego że w garderobie gdy się przebierała, zakryła się ręcznikiem i ze złością powiedziała … wyjdź, nie widzisz, że się przebieram, wstydzę się … mimo tego, że przed tygodniem (jak wszystko było ok) wychodziła z łazienki naga i przechadzała się po domu szukając ciuchów. Po prostu nie byłem już jej i dla niej … w jej świadomości stałem się nagle obcym człowiekiem.
niestetyty wybrala sobie kogos lepszego ode mnie ktoremu nie dorownuje.
Teraz targają Tobą emocje, które z pewnością przysłaniają zdroworozsądkowe myślenie. Musi minąć trochę czasu zanim one opadną.
Mi też długo się wydawało, że „On” jest lepszym i atrakcyjniejszym człowiekiem ode mnie.
Dzisiaj jednak myślę inaczej .. powiedziałbym nie wybrała sobie kogoś lepszego tylko INNEGO.
Każdy ma w sobie cały wachlarz pozytywnych cech jak i tych gorszych. Zarówno Ty, Ona, On.
Ona jest teraz zakochana, innymi słowy widzi w nim same pozytywne cechy, a pozostałe są po za jej zasięgiem. Jednak w życiu tak jest, że ludzie się zmieniają, a problemy pozostają takie same. Nie bierz całej winy na siebie, z pewnością nie leży ona w 100% po twojej stronie.
Mi psycholog powiedział tak … chcesz o nią walczyć, czujesz się zagrożony … w tym czasie wprowadzasz się w stan podobny do zakochania. Widzisz w swojej odchodzącej partnerce tylko pozytywy, wydaje ci się atrakcyjna pod każdym względem … ale to tylko emocje.
Nie wykluczam, że twoje partnerka jest wartościową osobą, ale z pewnością Twój obecny stan doprowadza do przekoloryzowania jej osobowości.
Teraz, kiedy Ona jest w „innym stanie” twoje wszelkie działania zmierzające do uzyskania aprobaty z jej strony są skazane na niepowodzenie. Ani kijem, ani kwiatkiem nic nie zdziałasz.
Od 4 miesiecy mam traume i nie wiem co sie stalo.
Byla proba samobojcza niestety nieskuteczna.
Teraz walcze z ciezka depresja.
Na dodatek widze ich w pracy.
Weź się porządnie w garść ... napisać jest łatwiej niż coś zrobić, ale takim zachowaniem pokazujesz tylko swoją słabość.
W opinii twojej dziewczyny budujesz tym zachowaniem przeświadczenie, że dokonała dobrego wyboru.
Odbudowując swoje Ja, przekonanie o swojej wartości - zbudujesz silny charakter, który będzie budzić poważanie, nawet jeśli nie będzie zgodny z innymi.
Ja w tym całym zamieszaniu pod wpływem emocji, przyznałem się do moich (już ujarzmionych) problemów z P i M. Chciałem w końcu zrzucić ten ciężar z siebie, pokazać jej, że walczę o siebie i jednocześnie o nasz związek … bo to zachowanie z pewnością odbiło się na naszym wspólnym życiu. Liczyłem z jej strony na wyrozumiałość, a tym czasem ukazałem się w jej oczach jeszcze mniej wartościowym człowiekiem … stwierdziła, że moje miejsce jest w psychiatryku.
Dlatego wlasnie uwazam sie za nieudacznika, bo nie potrafie mu dorownac w zadnym aspekcie i nie zasluzylem na nikogo.
Kobiety powinny miec takich facetow jak on.
Uznaje Twoje słowa za "chwilowe załamanie", sam wspomnisz o tym za jakiś czas.
Ja w tamtym czasie postawiłem w końcu na rozwój i pielęgnowanie swoich wartościowych cech, a przyznanie się do moich problemów mimo reakcji małżonki wzmocniło mnie bardzo.
Przeanalizowałem swoje wychowanie i proces ukształtowania swojego charakteru. Powoli zmieniałem swoje zachowania, odzyskałem pewnoś siebie. Odbudowałem swoje silne Ja.
W czasie kiedy byłem sam, zarejestrowałem się na portalu randkowym, jednak … chyba po pół roku stwierdziłem, że to jest bez sensu i skasowałem profil. Nie chciałem szukać nikogo na siłę. I tak po półtora roku, sielskiego życia, które wypełniało mi jedynie towarzystwo moich dzieci trafiłem na niezwykle dopasowaną do mnie osobę.
Żyję dzisiaj bez poświęceń, wyrzeczeń oraz bez zatajonej przeszłości. W zgodzie ze swoją osobowością i w pełnej akceptacji ze strony mojej partnerki.